Subscribe:

wtorek, 24 maja 2011

Wschodzący księżyc - Keri Arthur




Tytuł: Wschodzący księżyc
Autor: Keri Arthur
Wydawca:  ERICA Instytut Wydawniczy
Cykl: Zew nocy
Premiera: 2011-03-09
Ilość stron: 400

Keri Arthur to kolejna australijska pisarka, której twórczość mogłam podziwiać ostatnimi czasy. Jej dziewięciotomowy cykl o przygodach Riley Jenson - pół wampirze,  pół wilkołaku  - zdobył uznanie i fanów na całym świecie.

Pierwszą częścią serii o Riley jest Wschodzący księżyc, który w niesamowity sposób umilił mi kilka godzin życia w ostatnim czasie, a dokładnie wczoraj. Po zapowiedziach oczekiwałam historii wciągające, intrygującej, która skierowana jest przede wszystkim do nieco starszych, dojrzalszych czytelników, czyli takich, którzy ukończyli już osiemnaście lat. Już na początku muszę napisać, że nie rozczarowałam się tym, co zastałam, bowiem książka pani Arthur nie jest wcale skierowana do młodzieży poniżej osiemnastego roku życia, chociaż myślę, że siedemnasto- i szesnastolatką Wschodzący księżyc w równie dużym stopniu powinien przypaść do gustu; w końcu w naszych czasach dzieci szybciej dojrzewają do 'pewnych' spraw.

Główną bohaterką jest wspomniana przeze mnie wcześniej Riley Jenson, która jest dość nietypowym połączeniem wampira z wilkołakiem, zresztą tak samo jak jej brat bliźniak Rhoan. Cała historia rozpoczyna się poniekąd w momencie, kiedy Rhoan znika w trakcie trwania jednej ze swoich misji(rodzeństwo Jensen pracuje w Departamencie Innych Ras w Melbourne), a Riley spotyka przed swoim mieszkaniem niezwykle pociągającego, tajemniczego i nagiego wampira. Później cała akcja nabiera tempa, choć nie do końca, ale o tym napiszę później. W miarę posuwania się akcji do przodu, nasza bohaterka zostanie wplątana w wir dziwnych i niebezpiecznych spraw, które niejednokrotnie wywrócą jej świat do góry nogami.

Świat stworzony przez Keri Arthur nie jest światem małych, grzecznych dziewczynek bawiących się lalkami. Rzeczywistość otaczająca Riley Jenson ocieka brutalnością, namiętnością, seksem. W pewnym momentach miałam wrażenie, że czytam harlequin, co było dość dziwne, zważywszy na fakt, że nigdy nie miałam styczności z  taką książką; w sumie, to chyba jest moim błędem, bo w tej chwili mogłabym porównać Wschodzący księżyc do tego typu dzieł. Czytając, doskonale widać, że autorka nie ma zahamować, że jest to książka dla starszych czytelników, bowiem seks jest niemal wszędzie, a nawet jeśli nie 'czytamy' scen miłosnych, to w powietrzu  wyczuwalny  jest podtekst erotyczny. Niektórym osobom może przeszkadzać tak duża ilość seksu, ale ja się do nich nie zaliczam, albowiem uważam, że w niektórych książkach pikanterii i perwersji nigdy za wiele. Nie wiem jak inne osoby, które już czytały dzieło Keri Arthur, ale ja miałam wrażenie, że to seks odgrywa główną rolę, a cała akcja jest zepchnięta na drugi plan, że jest tak jakby tylko tłem do tego wszystkiego. Początkowo trochę mi to przeszkadzało, ale końcówka mi wszystko zrekompensowała, gdyż to na samym końcu, tak naprawdę, autorka wyjawia nam większość niewiadomych. Muszę przyznać, że Wschodzący księżyc jest jedną z nielicznych książek, które potrafiły mnie zaskoczyć niemal w każdej sytuacji. Autorka niejednokrotnie sprawiła, że byłam zdziwiona tym, co się działo; w pewnych momentach naprawdę myślałam, że odgadłam zamysł autorki, ale jak się później okazywało, nie mogłam się bardziej pomylić. Historia Riley Jenson jest niezwykle interesująca i wciągająca, a intryga wymyślona przez autorkę do tej pory, w większej części, pozostaje dla mnie zagadką, przez co jeszcze bardziej nie mogę doczekać się kolejnej  książki z serii.

Bohaterowie stworzeni przez Keri Arthur mają w sobie coś, co ciekawi i w pewnym sensie intryguje czytelnika, bowiem nie każda postać jest w rzeczywistości taka na jaką wygląda. Niektórzy z bohaterów mają swoje drugie oblicze, którego nikt się nie domyśla, gdyż maska którą przywdziali jest niemalże perfekcyjna, przez co wszystko jest jeszcze bardziej fascynujące.

Główna bohaterka powieści jest istotą silną, zdeterminowną, pewną siebie. Panna Jensen jak już na początku wspomniałam jest mieszańcem, jednakże w jej przypadku wilcza natura dominuje nad jej wampirzą częścią(odwrotnie niż u jej brata). Riley jest śmiała i nie wstydzi się swojego ciała, podobnie jak reszta wilkołaków. Dzięki Keri Arthur mogłam bardziej poznać te istoty, gdyż do tej pory nie miałam ku temu większej okazji(Jacob Black jakoś nie był dobrym do tego okazem). Oczywiście muszę zaznaczyć, że autorka miała swój własny pomysł na te nadnaturalne stworzenia, bowiem przedstawienie wilkołaka w jej powieśći odbiega od stereotypowego krwiożerczego monstrum. Zaprezentowanie wilkołaków jako istoty 'otwarte' i frywolne sprawiło, że nawet polubiłam te stworzenia, do których jakoś wcześniej nie czułam krzty sympatii. Wracając do naszej bohaterki, jednym z jej punktów rozpoznawczych jest cięty, ostry jak brzytwa, niejednokrotnie sprośny język. Wprost uwielbiam, gdy dana bohaterka ma silną osobowość, wie czego chce i wytrwale wręcz uparcie dąży do celu. Obecnymi partnerami seksualnymi Riley są Talon - arogancki, władczy, bezczelny osobnik i Mischa, który jest przeciwieństwem poprzedniego, bowiem jest delikatny i szarmancki. Kolejną ważną postacią w książce, jak i dla samej Riley jest tajemniczy, nagi wampir Quinn O'Conor(dorzucić jedno n i mamy przystojnego Paula Walkera w Szybkich i Wściekłych). Quinn jest niezwykle bogatym 'mężczyzną', mieszkającym na co dzień w Sydney, który podczas swojego pobytu  w Melbourne, całkiem sporo namieszał w życiu seksownej pół wampirzycy. Moim zdaniem stosunek Quinna do Riley wydaje się poniekąd taki prawdziwy, taki jaki mógłby zaistnieć w realnym życiu - nie chcąc spoilerować nie mogę Wam dokładnie wyjaśnić, co mam na myśli, ale mam nadzieję, że jakoś zrozumiecie ideę tego sformułowania. Jeśli ktoś liczy na romantyczne i ckliwe sceny, to muszę mu powiedzieć, że się rozczaruję, bowiem powieść Arthur nie ma w sobie nic z delikatności, jeśli chodzi o te sprawy - przynajmniej na razie.

Odnośnie spraw bardziej natury technicznej, to nie mam do nich większych zastrzeżeń - może wolałabym odrobinę większy format książki, ale nie był to dla mnie jakiś ogromny kłopot. Język i styl mimo swej prostoty i częstej wulgarności nie był również dla mnie problemem. Narracja w powieść jest 1.os i mimo że to ogranicza nam 'pole widzenia', to przyjemnie się czyta te spostrzeżenia, uwagi Riley. Świat widziany jej oczami jest interesujący, a poza tym taka narracja pozwala nam lepiej poznać główną bohaterkę.

Świat Riley i jej  'przyjaciół' zaintrygował mnie w bardzo dużym stopniu i już nie mogę się doczekać, by wziąć kolejną część w moje ręcę. Jestem ogromnie ciekawa jak potoczy się dalej cała ta historia, co jeszcze szykuję dla Nas autorka. Polecam książkę Keri Arthur osobą, które mają  już dość mdłych i cukierkowych opowieści, a chcą przeczytać naprawdę pikantną historię, w której seks odgrywa główna rolę. Myślę, że Wschodzący księżyc spodoba się fanom serii Łowca Gildii Nalini Singh, której osobiście jestem wielką wielbicielką.

Ocena: 8,5/10

15 komentarze:

kasandra_85 pisze...

Czytałam i mi także się spodobała:))

Monika Lifestyle pisze...

Kurcze a ja jeszcze nie czytałam mimo, że mam ogromną ochotę na tę książkę :)

Rosemary pisze...

A ja właśnie czekam na tę książkę, mam na nią dużą ochotę :)

Malwina pisze...

Mi podobała się ta książka, ale Łowców Gildii szczerze nie znoszę. xD

Querida pisze...

Ta książka mnie prześladuje! Muszę przeczytać, bo coś czuję, że "Wschodzący księżyc" jeszcze przez długi czas nie da mi spokoju;)

Snafu pisze...

A ja ją wygrałam, ale nie dostałam -.-"
Ale chciałabym przeczytać.

Maddie pisze...

Kurcze, muszę chyba ją jednak kupić - wszędzie pozytywne opinie...

KamCia pisze...

Jeszcze nie spotkałam się z bohaterem pół na pół, więc musi być to ciekawa historia. Poza tym erotyzm w książkach mnie nie odrzuca, więc z chęcią zapoznam się z tą pozycją.

viv pisze...

Czytałam całą serię i jest rewelacyjna! Jeśli podobał Ci się "Wschodzący księżyc", spodoba Ci się i reszta - choć bez tej gorączki Riley jest trochę spokojniejsza :)

dagusia1149 pisze...

Po tej opinii wydaje mi się, że książka mi się spodoba. Muszę koniecznie przeczytać;).

Pisany inaczej pisze...

Wilkołaki nie dla mnie :-(

Anonimowy pisze...

Może kiedyś ją przeczytam. :) Na razie nie mam ochoty na książki o wampirach z połączeniem z wilkołakami.

sujeczka pisze...

Kurcze, nie czytałam jeszcze tej książki, a co gorsza - jeszcze nawet jej nie mam :P A z każdą kolejną recenzją mam na nią coraz to większą ochotę... :P
No i już prawie o niej zapomniałam, a Ty mi teraz o niej przypomniałaś :P Jak ją kupię i zawalę przez to egzaminy, to Twoja wina :P

Zuzanna Szulist pisze...

"...chcą przeczytać naprawdę pikantną historię, w której seks odgrywa główna rolę" O to ja! :)
Chociaż Łowcy Gildii nie znoszę szczerze! :P
Ale na razie nie przeczytam, bo 1) nie mam czasu, 2) miałam ją dostać z wydawnictwa, ale minęły prawie 2 miesiące, a ciągle jej nie ma, więc nie wiem, czy kupować, :(

Tirindeth pisze...

Mnie niestety nie przekonała, ale ja jestem inna troszkę ;) Ale dobrze, że Ty się nie zawiodłaś ^^

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...